wtorek, 31 maja 2011

Działking


Ostatnio wypad na działkę do ciotki Eldixa nie wypalił więc jako, ze przyszła teściowa zrobila sobie wolne od pracy i dopisała pogoda postanowiliśmy jechać dziś.
Po drodze zabraliśmy "Grega" - ciotecznego brata Eldixa.

Na działkę dotarliśmy trochę po 12, ale i tak słonce nas spiekło dosyć mocno. Przynajmniej mnie i mamę Eldixa, bo chłopcy postanowili się nie opalać. Gregor gdzieś wsiąkł na większość czasu a Eldix jak zawsze grzebał i pucował swoje auto.

Ja na zmianę sie wylegiwałam i cykałam zdjęcia roslin (jedna z nich obok notki)które sadzi ciotka. Niektóre są niesamowite. Podziwiam tą kobietę.. mi by się tak nie chciało. Do domu wróciliśmy całkiem niedawno... godzinkę temu mniej więcej i teraz odpoczywamy.


Mam wrażenie że ostatnio między nami zrobiło się... drętwo. Wydaje mi się ze nic wspolnie juz nie robimy poza zakupami. siedzimy wiekszosc czasu w jednym pomieszczeniu odwróceni do siebie tyłkami. On wpatrzony w ekran kompa ja w sufit (ew. w tv lub sprzątam). Rzadko rozmawiamy... nie mamy o czym? nie podoba mi się taki uklad...

poniedziałek, 30 maja 2011

Fryz na ślub!!

Ponownie o wymarzonej sukience:)
Dzisiejszy dzień równiez poświęcony na szukanie małej czarnej i równiez bez rezultatów... pójdę w worku!! ładnemu we wszystkim ładnie czyz nie?


Teraz zastanawiam się nad upięciem moich piór... jakiś czas temu ścięłam moje przepalone rozjaśniaczami długaśne włosy (do ramion z tyłu i nieco poza szczękę z przodu) i przefarbowałam na ciemny brąz .Od tego czasu były juz czerwone, rude, jasno brazowe az w koncu poprzestałam farbowanie na czarnych..:) W kazdym razie z włosami będę miała problem poniewaz są ścięte w taki sposób ze nijak nie potrafię ich ułozyć. Są uklepane i wyciapane ..strrrraszne. Nie mam pojęcia co z nimi zrobić, zeby wyglądały dobrze!! Myślałam o czyms takim jak na zdjęciu obok, ale grzywe mam za krótką :(

Jakiś pomysł na "puszystą" fryzurę ?


Na prośbę Asi moje zdjęcie bez twarzy co by włosy mniej więcej pokazać (na zdjeciu kolor..jakiś.. obecnie czarny)






niedziela, 29 maja 2011

Okres...


Od rana meczy mnie okres.. zawsze cięzko go znosiłam, ale tym razem to juz jakaś przesada.
Leci ze mnie jak z kranu, boli tak ze zgina mnie w pół. Dwa apapy max nawet nie pomogły... Zastanawiam się czy ma z tym cos wspólnego poronieniem? Rozregulowały mi się jeszcze bardziej hormony? Nie wiem.. powinnam chyba odwiedzić ginekologa.

Dzień praktycznie przesiedziany w domu. Na dziełkę do ciotki Eldixa jednak nie ruszyliśmy. jedynie na bazarek wpadliśmy z jego mamą..


Na zdjeciu z prawej strony mały prezent od Eldixa. Perfumy dedykowane chyba raczej młodszym przedstawicielkom płci pięknej jednak w ich słodkim zapachu się zakochałam od pierwszego powąchania jakis czas temu w sklepie :)
Koszt tez niewielki bo chyba 17 zł. :)

sobota, 28 maja 2011

Polowanie na sukienkę część II


Za nami ponad 7 godzin łażenia po sklepach....nienawidzę zakupów!!

Wybraliśmy się dziś z Eldixem i jego mamą do sklepu w poszukiwaniu sukienki na ślub i wesele. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do Maximusa w Nadarzynie. Jest tam kilka (5? 6? ) hal handlowych o powierzchni ponoć grubo ponad 100 tys. m2 łącznie czyli ...multum sklepów i stoisk.

Obeszliśmy trzy hale... ale wymarzonej sukienki brak więc ewakuowaliśmy się na Marywilską. To centrum handlowe o pow. 63 tys. metrów kwadratowych i równiez nie znaleźliśmy odpowiedniej sukienki...Myślałby kto ze mam nie wiadomo jakie wymagania... a wcale nie. chciałam sięgająca kolan prosta czarną sukienkę, a tam wszystko z jakimiś drapami.. pofałdowane niczym sharpay...przekombinowane.

W poniedziałek jeszcze wrócimy na tą Marywilską, bo nie zdążyliśmy wszystkich sklepów obskoczyć, ale czarno to widzę.
Jestem zawiedziona..


Jutro z kolei jedziemy na działkę do ciotki Eldixa trochę słonka złapać , na rano równiez swoją wizytę zapowiedziała koleżanka M. więc dzień od rana do wieczora będziemy mieli zawalony ludźmi :)

piątek, 27 maja 2011

Pogrzeb


Godzina 6.00 pierwszy budzik, 6.10 drugi, 6.20 następny i dalej co 10 minut. Łącznie chyba z 10 prób budzenia mojej osoby a i tak wstałam grubo po 7.

Nie wyrabiałam sie absolutnie z niczym, a o 11.00 musiałam wyjść żeby dojechać na pogrzeb byłego szefa mojej mamy (przez chwile równiez i mojego ). Tak.. kolejny pogrzeb. Co się dzieje ostatnio? Wszyscy masowo na tamten świat się spieszą. Pół roku temu raptem dwa pogrzeby na raz (moich dziadków) dzisiaj ten...
Eh.. na pogrzeb się nie spóźniłyśmy, była masa ludzi ponieważ "ex szef" był duszą towarzystwa, po drugie udzielał sie społecznie (pomagał dzieciakom), a po trzecie był załozycielem fundacji i niesamowitym redaktorem naczelnym redakcji w której miałam zaszczyt pracować przez chwile. Myślałam nawet wtedy czy nie zostać dziennikarką..:) Pogrzeb był katolicki (chyba pierwszy raz na takim byłam) - nie lubię kościołów i z jakiegoś powodu na moje nerwy zadziałało kiedy ministrant (czy kto to tam był) żałobników podstawił.. i tak kupe kasy na pogrzeb wywalili, czy to nie przesada podstawić pod nos tace?

Była tez rzecz która mnie zdziwiła... obok krzyża wisiała wielka tablica niczym wyjęta z meczu piłkarskiego a na niej zmieniające się pomarańczowe napisy typu: " mowa żałobna - prosimy o wyciszenie telefonów" czy "wyjscie w kolejnosci: krzyż, wieniec, kwiaty, trumna, rodzina, goscie..". Dawno mnie w kosciele nie było... i tak się ..pozmieniało.

Po mszy poszliśmy na cmentarz..zakopali go. Mamuśka płakała. Przyjaźnili się i pracowali razem dłuzej niz ja zyję wiec mnie to nie zdziwiło... Żona pana A. (zmarłego) przedstawiła moją matkę jako drugą zonę i próbowała ja pocieszyć ( czy nie powinno być odwrotnie?). Ja zostałam nazwana "dzieckiem turlajacym się po redakcji", bo od małego mama zabierala mnie do pracy (samotna matka... nie miała co ze mną zrobić). Mi tez było smutno, bo to naprawdę prześwietny człowiek był... ale jak to powiedziała pani D. (pierwsza zona) robił wszystko zeby umrzeć. Taki los..


Eldix z nami nie pojechał (chciał, ale nie pozwoliłam.. nikogo tam nie znał i pewnie dziwnie by się czuł) siedział w domu.. nawet troche pozmywał, co mnie ucieszyło. Jak wracałam do domu zajrzałam do skrzynki i znalazłam ciekawy papier ktorego nie rozumiem (taką mam nadzieję) wynika z niego chyba ze mamy do zapłacenia za mieszkanie ok 7.000 zł. Nie mam pojęcia skąd taka suma... muszę to wyjaśnić. jeśli mamy tyle do zaplacenia to chyba będziemy musieli się wynieść...

czwartek, 26 maja 2011

Dzień matki / polowanie na sukienkę


Na zdjeciu obok przypadkowy nabytek o którym czytałam jakiś czas temu. Coca Cola Vanila. Trafilismy na nia w Bomi (Boni? ) i musieliśmy spróbować. Jest pyszna. Intensywnie czuć wanilię którą uwielbiam. Przy kasie doznalismy lekkiego szoku, bo litr kosztował nas 9 zł. Moze dlatego, ze to wersja niemiecka ? Nie ma jeszcze polskiej wersji tego specjału niestety:(


***


Dzis dzień matki jeśli komuś jeszcze nie powiedziały o tym google czy tv to mówię ja :)
Szczerze mówiąc nie pamiętałam w tym roku...a zwykle pamiętam! Mamy zamiar z Eldixem ruszyć się po jakiś drobiazg dla naszych mam, nie mamy jednak na ten drobiazg pomysłu. Standardowe kupno kwiatka wydaje sie najrozsądniejsze, ale ile mozna z tymi kwiataki, tym bardziej ze jedna z matek nieszczególnie za kwiatami ciętymi przepada.
Jakieś sugestie?


***


Punkt drugi notki tyczyć się będzie "wiejskiego wesela" na które w końcu jedziemy, ale oczywiscie pojawił sie problem. Nie mam sukienki. Muszę wreszcie zakupic jakąś małą czarną pasującą na wszystkie okazje, zeby uniknąć w przyszłosci takiego problemu.
Tak wiec w sobotę coś czego nie lubię...zakupy. Męczy mnie łazenie po sklepach i przymiezanie setek kiepsko lezacych ciuchów.. ale jak mus to mu :(



poniedziałek, 23 maja 2011

Polowanie na prace i Kot fetyszysta złodziej

O dzisiejszym dniu krótko i na temat. Polowanie na pracę rozpoczęte. Dziś miałam rozmowę o 11 i muszę przyznać ze jestem sobą rozczarowana. Od jakiegoś czasu się na tego typu rozmowach strasznie się stresuję, az mi rece latały :/ stres taki jakbym przed sądem stała a nie przyszłym pracodawcą. Utrudni mi to znalezienie pracy cos czuje... i wypadałoby coś z tym zrobić tylko nie bardzo wiem co, bo nie wiem czym właściwie sie tak stresuję!

***

Na starym blogu kilkakrotnie wspominaliśmy o naszym rudym kocie...

Dla przypomnienia jak kot do nas trafił "kartka z pamiętnika"

"mini radosna notka" (Lynn - 05.10.10)

Nie mogę się nie powstrzymać żeby się nie pochwalić:) Dzis odebraliśmy idealnego 3 miesięcznego kociego rudego towarzysza. Zabraliśmy go z tak zwanego domu tymczasowego, a pomogła nam go znaleźć kobieta do której napisaliśmy w sprawie innej rudej pieknosci którą juz zdąrzyła oddać. Jest przecudny i przeee kochany... nie bardzo tylko chce sie przekonać do naszej suni, ale to chyba kwestia czasu. Sunia nasza natomiast mnie zaskoczyła, jako ze kot warczy i fuka na nią raczej go nie zaczepia, jednak gdy spał podeszła do niego zeby chociaż powąchać:) Nie sądziłam że tak ugodowo przyjmie nowego domownika:) ALeż jestem szczęśliwa:) Tyle właściwie na dzisiaj. Wybieram sie na spacer z piesem i kładziemy się spać:)


Rudy jest juz z nami... 7 miesięcy i w tym czasie rozrabiał za pięciu, ale rózniez bardzo umilił nam zycie. Jest ksiazkowym przykladem kota. Chodzaca przytulanka..zachowuje sie czasami jak pies:) łazi za nami krok w krok, spi na fotelu obok a rano przychodzi pomruczec:) uwielbiam go! allle.. ma kilka wad..miedzy innymi .. jest fetyszysta i kradnie:) fetysze ma dwa. jeden z nich to stopy.. kocha je wachac, gryzc ..ocierac sie o nie. Nie bardzo potrafią to zaakceptowac nasi goscie, ale w koncu sie przyzwyczajają:) drugi fetysz to torebki wszelkiej masci. Do kazdej (nie wazne czy mojej czy kogos kto wpadl z wizyta) musi wsadzic lepek, polozyc sie i powygrzebywać rozne fajnosci:) Z kazdej musi cos ukraść:) Wczoraj wypatroszył torbe mojej mamy... wygrzebal szynke i uciekal z nia w pysku po calym domu.

Kocham go:D



Królewska stopa i chwila odpoczynku :)


Eldix się wczoraj spisał.. tak. Mam powody zeby go pochwalić wreszcie.
Moja obita stopa wczoraj osiagnęła potężne rozmiary i uniemożliwiła mi chodzenie całkowicie, a w domu nie było nic ani na opuchliznę, ani na ból (poza tabletkami). Tak więc Eldix latał po zimne kompresy w nocy:) Musiał się troche namachać bo przy próbie założenia mi kompresu bo sie wyrywałam. Mało kto wie, ze prawie jak król Julian z Madagaskaru mam małe skrzywienie jeśli o stopy chodzi. Nienawidzę.. kiedy ktoś ich dotyka :P Dziś moja stopa.. może normalnie do końca nie wygląda, ale boli mniej i mogę chodzić! Sukces:) Tyle jeśli o moją stopę chodzi;P

Dziś odpoczywamy w domu... dwóch dni nie było kłótni (ostatnia awantura w sobote o pewną koleżankę Eldixa) ale podejrzewam, ze to dlatego, ze nie mieliśmy czasu się sprzeczać.
W czerwcu mieliśmy jechać na prawdziwe wiejskie wesele do jakiejś mało znanej Eldixowi a jeszcze mnie znanej mnie rodziny, ale rodzice Eldixa coś brzęczą że im się nie chce... szkoda. na wiejskim weselu jeszcze nie byłam, a wszyscy sie nimi zachwycają:)

W kazdym razie dzisiaj sie lenimy... przynajmniej ja bo i tak chodzic nie moge. Eldix pojechał jakiś czas temu z dziadkowym autkiem na przegląd, a do mnie wpadła mamusia :D bo chciała zobaczyc jak wygląda moja słonia stopka i pobiegła do apteki:)
Idę wypić drugą kawkę... pooglądać TV, a potem długa kąpiel :)

Pozdrawiam

Lynn


Ps. Nie bardzo wiem dlaczego, ale niekoniecznie chce działać wstawianie obrazu z linka.. ktoś ma z tym problem czy to tylko ja tak nieumiejętnie wstawiam?

niedziela, 22 maja 2011

Komunia


Dzisiejszy dzień spędziliśmy od godziny 9.00 do ...żeby nie skłamać ok. 17.00 (moze 18.00?) na zachwycaniu się jedną z najmłodszych członkiń rodziny Eldixa w bialuśkiej sukni...
Tak. Ta niedziela upłynęła nam na staniu przed kościołem w oczekiwaniu na koniec uroczystości komunijnych i obżeraniu sie po brzegi (oczywiście Eldix nie ja ..raczej do niejadków należę ;) ) na późniejszym rodzinnym spotkaniu. Musze przyznać, ze sie postarali z tym "przyjęciem". W zyciu nie widziałam na jednym stole takiej ilosci jedzenia. Ziemniaki, frytki, kilka rodzajow sałat, buraki, kapusta, kilka/nascie rodzajow mies.. a desery? Matko świeta.. ciż nie wiadomo bylo czy to zjeść czy tylko popatrzec tak niektóre potrawy wyglądały :) Zrobiliśmy zdjęcie tortu małej K. bo był cudny..i smaczny :D (wrzucę późniejszej :) ).

Dzień generalnie bardzo udany..chociaż nogi na wysokich szpilach mi się umęczyły (a jedna nawet spuchła do pokaźnych rozmiarów gdyz wysiadając z samochodu przyładowałam nią w metalowy pręt) i z chodzeniem mam pewne trudności :)

Jesteśmy wykonczeni i... idziemy spać.

Miłych snów życzy

Lynn

sobota, 21 maja 2011

Chwila szczerości - czyli co tak naprawde się dzieje.


Jako że Eldixowi nie spieszy sie do pisania ze mną bloga ponownie piszę notkę ja:) Zdjęcie obok przedstawia naszego rudego kociara wyglądającego przez balkon i nie ma nic wspólnego z poniższą treścią:)

Na starym blogu pisaliśmy o tym co dzieje sie tak naprawdę miedzy nami niewiele, a to dlatego że jak juz wspomniałam mam pewne przypuszczenia, ze stary blog odwiedzali również "realni" znajomi i nie uśmiechało mi sie dzielić również z nimi problemami.
Nie pamiętam na jakim etapie skończyliśmy opisywać nasze "wspólne życie" więc w wielkim skrócie dla przypomnienia (pewnie kiedyś to rozwinę bardziej).

Jesteśmy parą prawie od trzech lat az do początku tego roku myślałam, ze jest to związek idealny.
Mało kłótni, dużo śmiechu i sławne "motyle w brzuchu". Początek, czyli pierwsze spotkania itp wydawał mi się wręcz bajkowy. Czułam, ze to ten wiedziałam, ze Eldix jest kimś w kim mogę się zakochać, ze może być tym jedynym. Z tego co mi mówi i pisał wynikało, ze on czuje to samo... ale niestety przyszedł dzień kiedy to moja wrodzona ciekawość wzięła górę i wyszło szydło z worka... Przez cały ten czas kiedy byliśmy razem czułam ze coś jest nie tak ze o czymś mi nie mówi a kiedy pytałam nie chciał odpowiadać... zawsze mówił ze to przeszłość a przeszłość mnie nie dotyczy...mówił ze rozdrapuje stare rany czym wywoływał u mnie wyrzuty sumienia i tłamsiło ciekawość, a szkoda bo gdybym tej ciekawości uległa nie stworzyłabym sobie nigdy wyimaginowanej rzeczywistości.
Szukałam, szukałam i sie doszukałam jakis czas temu wpisów Eldixa dotyczących jego byłych (o których jeśli w ogóle mi opowiadał kłamał) i o tym kim z początku ja dla niego byłam... nie... nie byłam tą jedyna wymarzoną i cudowna wobec której miał wielkie plany i wiązał przyszłość..niestety. Przez cale trzy lata mnie krótko mówiąc okłamywał ... i kiedy dokopałam się prawdy poczułam się jak zbity kapciem pies.
Obecnie dałam druga szansą zastrzegajac zeby wszystko co powinnam wiedziec powiedział, sprostował inne kłamstwa... i... druga szansę rowniez (juz po pierwszym tygodniu )skopał gdyz uprzejma koleżanka naświetliła mi inna sprawe w ktorej rowniez kłamał..

Nie jestem w stanie, chociaz bardzo bym chciała zaufać mu ponownie. Nie wiem co z tego dalej będzie i jaki jest sens istnienia zwiazku w którym nie ma ani grama zaufania.ż się na niego wkurzam...ale jestem z nim i nie wiem dlaczego. Prysła cała magia...

Tyle jeśli chodzi o obecna sytuację.


Pozdrawiam

Lynn

piątek, 20 maja 2011

Kim jest..Lynn?


Dobre pytanie.. kim jest Lynn?
Trudno jest opisywać samą siebie, łatwiej napisać jaką chciałoby się być, ale ..spróbujmy.

Jestem kobietą.. tego jestem pewna;) jak każda kobieta mam swoje humorki, potrafię być w jednej chwili kochającą partnerką, a w drugiej psychicznym katem (raczej rzadko, ale bywam).
Zwykle postępuję bardzo logicznie ( prawie jak mężczyzna ;) ) ale czasami spadam w emocjonalną otchłań i zamieniam się kompletnie nieracjonalne stworzenie.Jestem raczej domatorką, okres imprez i nocnych eskapad juz za mną chociaż właściwie biorąc pod uwagę mój wiek (trochę ponad 20) powinien wciąż trwać.
Lubie spokój, stabilizację - której mi obecnie brak i duży nacisk kładę na szczerość (nawet jeśli prawda boli). Mam nieco inne podejście do seksu i zdrady od większości ludzi (o czym sie pewnie przekonacie wkrótce).
Jestem realistką, a w skrajnych przypadkach nawet pesymistką co powoduje, ze rzadko czuję sie rozczarowana, ale czasem wpadam przez swój pesymizm w małe doły. Nienawidzę niespodzianek, boję się starości, uwielbiam horrory i nie jem mięsa.Od kilku miesięcy jestem brunetką, a właściwie jestem pół rudzielcem :) i najbardziej na świecie kocham zelki:)
W skrócie tyle o mnie.

Mały Update w postaci "kartki z pamiętnika" (starego wpisu z dawnego bloga) które czasem będę dodawała.

Eldix o Lynn (Eldix - 22.09.10)

Lynn trudno jest opisać. Złożona postać, często pełna sprzeczności. Dla bliskich jest kochana i opiekuńcza. Odczułem to na własnej skórze podczas gorszych dni czy poważnej choroby, jaką przeszedłem jakiś czas temu. Jednak w tym samym momencie, kiedy się jej podpadnie, jest ciężko. Złość wypływa z niej, nagle, gwałtownie (choć talerzami nie rzuca) a co gorsza ten stan utrzymuje się dość długo. Potrzeba czasu by ochłonęła. Wtedy można przystąpić do wyjaśniania i godzenia się. Ma poczucie humoru, co bardzo w niej cenie, a co ważniejsze potrafi śmiać się z pewnego szczególnego, często mocno niesmacznego czarnego humoru, a jest to zdecydowanie mój rodzaj humoru. Jest świetna w... kuchni ;) robi pyszne potrawy, cieszące niebiańskimi smakami moje podniebienie. Jeśli doszukujecie się tu tak zwanych podtekstów... to słusznie :) Ten opis pasuje do obu dziedzin, choć do tej intymniej nieco metaforycznie, oczywiście. Jest wegetarianką. To według mnie, jest jej największą wadą. Nie chce rozpoczynać polemiki na temat wegetarianizmu. Według mnie to źle, że nią jest. Na koniec: przy tym wszystkim jest piękna i seksowna. Cieszy duszę i oczy. Choć ona tego nie rozumie, to według mnie nawet z samego rana, kiedy dopiero co otworzyła oczy, podoba mi się najbardziej na świecie.

Pozdrawiam.

Lynn



Przyszedł czas na zmiany.

Jak nie trudno zauważyć to pierwsza nasza notka na tym blogu i przynajmniej z mojej strony pierwszy kontakt z blogspotem.

Stary blog (o którym wie przynajmniej kilka osób) na onecie pozostawiliśmy samemu sobie... ot tak na pamiątkę. Nie mogliśmy tak szczerze o wszystkim pisać gdyz miałam wrażenie ze dowiedziało sie o nim kilku znajomych a nie chciałabym zeby wiedzieli o naszych prywatnych sprawach i... obecnych problemach.

Jeśli się kiedyś zdarzy ze nie będziemy mieli o czym pisac lub jesli dopadnie nas brak weny powklejamy dla przypomnienia notki ze starego bloga.



Biorąc pod uwagę liczne problemy które dopadają nas ostatnio w naszym małym świecie mam nadzieję, ze blog będzie dla nas swego rodzaju.. terapią? Moze takie szczere pisanie (o ile mój partner się przełamie) pozwoli nam siebie wzajemnie lepiej zrozumieć...


W następnej notce troche o mnie (Lynn) w kolejnej mam nadzieję o moim lubym (Eldixie).

Pozdrawiam

Lynn