niedziela, 19 czerwca 2011

Kumpela z dzieciństwa


Dziś odwiedziła mnie P. (przyjaciółka od najmłodszych lat - chociaz teraz kontakt juz coraz rzadszy) miło przy piwku spędziłyśmy czas, żaląc się na naszych mezczyzn (poniewaz i jej stytuacja w związku nie jest najlepsza..a nawet gorsza niz moja)..i opowiadając sobie o ... innych mezczyznach którzy są w naszym zyciu. W jej przypadku był to bartek.. świetny gość. Bardzo chcialam zeby z nim była, ale niestety wróciła do swojego toksycznego (obecnego ) zwiazku. Jak to jest? Czemu kobieta mając pod nosem wspaniałego faceta i agresywnego dupka mimo wszystko wybiera tego drugiego?

W kazdym razie... powspominałyśmy trochę. Umówiłyśmy sie na kolejny dzień i mam nadzieje ze spędzimy go równie miło.


sobota, 18 czerwca 2011

Psy z wypadającymi oczami?


Tak.. dziś o wypadających oczach z oczodołu...właśnie o tym przeczytałam w internecie dla pewnosci wpisałam to hasło również w google bo miałam nadzieję ze to jakis chory zart...wypluło mi kilka wyników ... i uwierzyć nie mogę, co więcej obecnie staram się sobie wymazać ten obraz z wyobraźni bo mnie prześladuje powodując lekkie mdłości...

Ciotka Eldixa tez ma przemiłego mopsa..mam nadzieję ze nigdy nie będę musiała oglądać jego oka poza oczodołem.


ART:


Mopsy, pekińczyki i buldogi francuskie to niezwykle przyjacielskie rasy psów. Ich nietypowa uroda sprawia, że robią też kariery na szklanym ekranie występując m.in. w reklamach. Tyle tylko, że ten ich urok wynikający z nietypowego wyglądu niesie ze sobą też pewne zagrożenia.

Pieski te mają, bowiem, bardzo wyłupiaste oczy. I niestety zdarza się, że gałki oczne im... wypadają! Tak, to prawda - nie pomyliliście się czytając te słowa. Podczas zabawy czy wysiłku - tak mopsom, pekińczykom jak i buldogom francuskim mogą wypaść oczy.

Co wtedy należy zrobić? Oczywiście jak najszybciej udać się do weterynarza. Wcześniej, jak radzą psi lekarze, oko należy przemyć czystą wodą i starać się aby nie wyschło. Dlatego co kilka minut trzeba je zakraplać i pilnować aby nasz pupil nie dotykał i nie drapał drastycznie wyglądającej kontuzji (porady podajemy za przychodnią okulistyczną dla zwierząt garncarz.pl).

Przyjmuje się, że na interwencję dotyczącą kontuzji oka mamy maksymalnie 8 godzin. W przypadku wypadnięcia gałki ocznej nie powinno się jednak czekać tak długo. Oko może się, bowiem, nie przyjąć (a wtedy konieczna będzie operacje jego usunięcia), lub wzrok na stałe może zostać uszkodzony (np. zez).


Jeden z komentarzy:

shi-tzu też ma ten problem

niestety,jak się okazało mojemu wypadło podczas wizyty w salonie!Głupia baba zamiast zwilżyć to włożyła w chusteczkę,jak taki salon pracuje ?co robi z tymi psami,ja wielokrotnie sama myję mojego psa i nigdy mu nie wypadło oko!NIE polecam salonu na Śniadeckich

piątek, 17 czerwca 2011

Nic się nie zmienia & Co z tymi ludźmi?!

Dni mi uciekają.. dopiero była niedziela i nagle zrobił się piątek. Zapytana ostatnio o date nie potrafiłam odpowiedzieć. Za duzo czasu w domu? Wszystkie dni są dokładną kopią poprzednich, nie zmienia się nic. Eldixowe obietnice pozostają w większej części puste i w gruncie rzeczy na wszystkich płaszczyznach stoimy w miejscu. Nie wiem czy to wina dopadającej mnie deprechy czy faktycznie jest miedzy nami tak kiepsko ale... wszystko widzę w czarnych barwach i nie mogę się doszukać większych pozytywów.


Przy okazji jak wiecie (albo i nie) mam strasznego fioła na punkcie zwierzaków i staram się bezdomniakom pomagać jak mogę. Tym razem kolezanki psiary podesłały mi ślicznego malucha potrzebujacego domu. Jeślibyście mogły roześlijcie jego allegrowe ogłoszenie http://allegro.pl/show_item.php?item=1673475296


Sprawa druga do napisania na dziś... znalazłam w necie art o nastolatce nizej mozecie przeczytać i zaczęłam się powaznie zastanawiać co sie z ludzmi dzieje? Kiedy chodziłam do gimnazjum (nie tak dawno bo 8-9 lat temu) nikomu nie przyszłoby do głowy sie rozbierać w toalecie szkolnej.

Zaczynam bać się co będzie kiedy ja będę miała dzieci...








Bulwersujące show nastolatki odbyło się w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 im. M. Curie-Skłodowskiej w Pionkach. O aferze doniosła redakcja "Echa Dnia", która zdobyła filmik. "Filmik krąży po szkole. Wszycy wiedzą o tym, a nikt nic nie robi!" - poinformował dziennikarzy "Echa Dnia" jeden z czytelników.
Film został nagrany telefonem komórkowym. Trwa półtorej minuty. Przedstawia uczennicę, która w tanecznych ruchach zdejmuje z siebie kolejne części garderoby. Dziewczyna siada na sedesie, zdejmuje bluzkę, stanik... W tle rozbrzmiewa rytmiczna muzyka, a dobiegające zza kadru głosy mogą nawet zachęcać uczennicę do dalszego obnażania się. Film nakręciła najprawdopodobniej koleżanka tańczącej.
Dziennikarze Echa Dnia próbowali porozmawiać o filmie z dyrektorem placówki, w której doszło do zdarzenia. Zastępca dyrektora Tomasz Śmietanka przyznał, że nie zna sprawy obnażania się uczennicy. Zapowiedział jednak, że poinformuje o tym dyrektora szkoły.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Zniknęła cała magia...


Nie pisałam jakiś czas... nie miałam ..chciałam napisać czasu, ale to nie przwda. Chęci mi zabrakło. kiepsko się ostatnio czuję.. kiepsko psychicznie - nie fizycznie. Długo śpię, nie mam ochoty wychodzic poza swoje cztery ściany...i Wciąz się zastanawiam na czym stoje w tym związku. W dalszym ciągu czuję emocjonalną barierę przez którą sie nie przebiję, czuję ze w dalej Eldixowi nie ufam i moze nie zaufam juz nigdy...jak tak dalej pójdzie to skończy sie na tym ze będę trwać w jałowym związku i sprawdzac kazde jego słowo w miare możliwości..w sumie juz to robie. Czasami czuję się jakbym stała na desce która przechyla się raz w jedną raz w drugą stronę.. i w zależności od tego po której stronie się aktualnie znajduje mam ochotę się z nim rozstać i pozwolić sobie go nienawidzić (bo częsć mnie go za te wszystkie kłamstwa nienawidzi) albo próbować zapomnieć i starać się dalej kochać co mi nie wychodzi.

Nie wiem co jest ze mną nie tak. Nie umiem tak po prostu zapomnieć...
Kiepsko ze mną..

Z innej beczki wczoraj miałam nalot znajomych... przypomniały sobie o mnie moje dziewczynki. Popołudniu wpadła A. z synkiem którego tak zachwycił mój budzik ze siedział przy nim pół godziny bez ruchu przełączajac melodyjki i wpatrując się w kolorowe swiatełka po bokach :) Potem straszył mi kota który raczej nie ma kontaktu z dziećmi wiec chyba nie wiedział czym jest to małe biegajace za nim stworzenie:) a na koniec zaczął rysować i mi narysował ....coś :P w kazdym razie było to ładne:)

Wieczorkiem wpadła P. (była od dziecka moją najlepszą przyjaciółką, ale jakoś kontakt się.. zaniedbał) wypiłyśmy piwko i pogadałysmy troszke o pierdołach i o problemach. Sympatycznie było z nią posiedzieć, ale nie mogłabym z nia siedzieć codziennie. Lubię kiedy wpada tak jak teraz.. rzadko:)

wtorek, 7 czerwca 2011

KARTKA Z PAMIĘTNIKA - Chemiczny gwałciciel (Lynn - 25.09.10)


Dziś nic konkretnego nie mam do napisania. dzień spędziliśmy miło, troche ogarnęliśmy chałupkę i graliśmy w tekkena 5 bo pady do laptopka sobie zafundowaliśmy :)


Żeby pusto nie bylo losowa

KARTKA Z PAMIĘTNIKA ;)

Chemiczny gwałciciel (Lynn - 25.09.10)

Dziś trochę o okropnym dniu napisze;) ale wcześniej temat który mną wstrząsnął i wstrząsał będzie za każdym razem kiedy o nim przeczytam, napiszę czy pomyślę.

Kto z Was słyszał o tabletkach gwałtu? Ręka do góry... powinien sie pojawić las rąk, bo chyba nie ma w tej chwili osoby w naszej obrzydliwie brutalnej rzeczywistości która nie słyszałaby choćby wzmianki o tym chemicznym wynalazku.

Mały pomocnik gwałciciela - czysta chemia rozpuszczona w drinku po której otumaniona ofiara po fakcie nie ma pojęcia co się stało. Do tej pory dostępny jedynie w formie tabletki, od jakiegoś czasu o czy przed momentem sie dowiedziałam również w postaci płynnej. Śmiało można wstrzyknąć do kartony lub zakręconej butelki, co oznacza ze już nie tylko na imprezie należy pilnować własnej szklanki ale i zakupionej butelki coli czy wody.

Co więcej specyfik w płynie posiada "bonus" nie tylko ogłupia ale sprawia również że "ofiara" ma ochotę na seks... nie ważne z kim, nie ważne gdzie.

Kobieta jest też na tyle pobudzona, ze po wszystkim prosi o więcej... nawet przypadkowo spotkanych ludzi, reasumując puszczają jej wszelkie hamulce. Środek silnie uzależnia, kiedy zaczyna się ulatniać z organizmu kobieta niczym rasowy narkoman szuka większej ilości specyfiku.

Należałoby w takim przypadku odpuścić sobie imprezy, ponieważ zwykła ostrożność już nie wystarczy...


***


Teraz na szybko podsumowanie dnia.

Dzień spędziliśmy osobno, ja na zajęciach siedziałam od 16.00 a o której nie chcę ani myśleć ani pisać.

Miałam mnóstwo nerwów...zresztą wciąż jestem poddenerwowana. nie obeszło sie dzisiaj bez małej białej tabletki na uspokojenie którą wcisnęła mi teściowa. Nie musiałam nigdy brać takich specyfików... nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Trzeba się jakoś ogarnąć. Hmm, a co w tym czasie robił mój król?

Eldix siedział przed komputerem jak to on zabawiając się z programami graficznymi i to na tyle by było. Marze o długiej ciepłej kąpieli i śnie... jutro znów koszmarnae zajęcia.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Wesele


O weselu równiez krótko... mam nadzieje :) Trwało dwa dni. W sobote po kościele było chyba ponad 300 gości od pani młodej, a w niedziele ok 400 (albo i tez ponad) od pana młodego (albo odwrotnie ).
Byli tez goscie tacy jak my... Eldix się śmiał ze vipy :) czyli tacy którzy byli zaproszeni i na sobotę i na niedzielę:) Łącznie tych ludzi musiało być 800 (a mówią ze wsie są biedne!). Nas by nie było stać nawet na 100.

Po "kościelnej" ceremonii która trwała ok 40 minut do godziny góra wsiedlismy w samochód i ruszyliśmy do... remizy ochotniczej straży pożarnej :) Wesele miało być na 15.00 ale czekaliśmy znów przed wejściem ponad godzine w kamieniach bo tam nie było drogi (obcasy mi co chwila miedzy kamulce wpadały i zniszczyłam buty :/ ). W końcu kiedy państwo młodzi łaskawie się z opóźnieniem zjawili mialam juz tak fatalny humor ( bo nienawidze czekac a juz na pewno nie w takim słoncy w czarnych ciuchach) ze miałam ochotę zawrócić do samochodu i wracać do domu. Głowa zaczęła mnie boleć, bo niewiele jadłam (nie jem mięsa a tam WSZYSTKO!! z mięsem wiec uraczyłam się suchym chlebem jedynie) i to słonko w kość mi dało i bolała przez następne 6 godzin :/ Kiedy weszliśmy na salę w drzwiach przypięto nam takie dziwne "coś" do ubrań (zdjecie w poprzedniej notce) - taka tradycja u nich podobno. Przy stołach zamiast krzeseł były ławki co uniemozliwiało swobodne wyjscie w kazdej chwili. Trzeba było wszystkich podrywac do góry zeby wyjsc na papierosa.... Sale udekorowali pięknie... w kolorach bieli i delikatnego fioletu. Balony w kształcie kwiatów, lampiony zrobione z róż :) Bajka:) a jedzenia w zyciu na oczy tyle nie widziałam. Na kazdym stole kaczki, rózne ryby, ciasta ciasteczka sałatki (nawet one z miesem były :) ) .. No mnóstwo tego, wyliczać bym mogła do rana. poza tym co jakiś czas podawali gorące dania, zupy, napoje, a na gorze był wiejski stół z przysmakami robionymi przez rodziców panny młodej i prawdziwym bimbrem nawet go spróbowalam, ale był tak mocny ze myslałam ze mi wypali wnętrznosci . Wódka się lała strumieniami. Ja przez ten uporczywy ból głowy wypiłam niewiele, moze trzy kieliszki ale to i tak tylko dlatego ze wujek Eldixa cały czas kazał mi pic:) Do tańców byl oddzielny namiot postawiony w którym byliśmy tylko zeby zobaczyć pokaz hulających przebierańców, bo Eldix przeciez nie tańczy :) Nie było muzyki z płyt.. była orkiestra :) Wszyscy śpiewali:) pierwszy raz na oczy widziałam tak rozbawiony tłum:) Ból głowy który przez ostatnią godzinę osiągnal szczyt i zmusił mnie do połknięcia garstki apapów troche mi zabawe zepsuł, ale kiedy zniknął było juz ok. szkoda tylko ze tak późno - bo po tym jak zniknął siedzielismy jeszcze dwie trzy godziny. kiedy się zbieraliśmy ciocia eldixa (starsza kobiecina) chwyciła mnie pod rękę i ruszyłysmy przodem, zimno jej było więc zabrałam mojemu ukochanemu marynarkę i na nia zarzuciłam i tak sobie człapałysmy. Wsadziliśmy ja do samochodu i wraz z tesciową, dziadkiem (który sie urznął) i Eldixem pojechała do domu, a ja z teściem na piechotkę bo za duzo nas było a nie chcialam zeby wracał sam. Po drodze opowiadał mi gdzie tu chodził jak byl młodszy, gdzie jaka dziewczynę zabierał... :) pierwszy raz taki dobry humor miał :) Fajnie mi sie z nim gadało..a jak się niebem zachwycał!

Spaliśmy z eldixem oddzielnie...co zasugerował teść, bo wujostwo bardzo wierzące i jak to tak przed ślubem :) (o tym ze mieszkamy razem nie wiedza na szczescie). Nie miałam nic przeciwko.. z tesciowa tez sie dobrze spało bo mi przynajmniej koca nie zabierała :)

Rano wujostwo podało sniadanie... oczywiscie wszystko było miesem albo wedlina wiec ja znow suchy chleb jadłam :) a do tego kazali wypic wodke wlasnej roboty która znow wypalila mi bebechy..Pojechalismy do okolicznej wioski pozwiedzać bo ojciec Eldixa chcial mi pokazać jak to tam wygląda i mieliśmy iść na drugie wesele, ale dziadek nalewkami wujka się spił więc nie bardzo był w stanie.. Pojechaliśmy sie pozegnać z jakims kims (wujkiem? kolega? nie paietam kto to byl) dostaliśmy skrzynke miesa, ok 40 -50 jaj i buteklę bimbru i wróciliśmy do domu:)


Reasumując.. uwielbiam wiejskie wesela...ale śluby sobie daruję:)

niedziela, 5 czerwca 2011

Kościelny, wiejski...ślub


Dziś opisze tylko ślub, bo brak mi siły. Jutro opisze tez wesele/wesela:) na zdjęciu obok "coś" co przypinali gościom weselnym w zależności od statusu" wolny/w zwiazku.


Wczoraj z rana ruszyliśmy wraz z dziadkiem, teściem i teściową na wieś. Jechaliśmy w marnych humorach... niewyspani i jacyś tacy :)

dojazd zajął nam ok 3-4 godzin. Trochę obawiałam się spotkania z ciotką i wujem Eldixa... mialam nadzieję ze nie przyjdzie im do głowy mnie porownywac z jego była która tez tam na jakies weselicho zabrał... ale porównana zostałam i to nie tylko przez wujostwo, ale i przez innych na weselu. Na szczęście bardzo pozytywnie:) Usłyszałam coś w stylu "ta jest lepsza", "ta ładniejsza" itp. Miło mi się zrobiło, ale pomyślałam ze to przez grzecznosc.. jednak nie. Z wiarygodnego źródła wiem, ze do jego bylej sie raczej "normalnie - bez entuzjazmu odnosili. Szokiem było dla mnie powitanie z tymi ludźmi, myślałam ze wyciągnę rękę i się przedstawię, a zamiast tego zostałam wyściskana i wycałowana przez wiekszosc ludzi. Za pierwszym razem byłam tak zaskoczona ze nie wiedziałam co powiedzieć. W Warszawie to nie do pomyślenia... jak tu ktoś rękę poda to juz za milego jest uwazany. Inny świat, inna mentalność... Bardzo mi się ta ich serdeczność podobała :) Odbiegłam od tematu...w każdym razie po przyjeździe, wyściskaniu i zapoznaniu się z kurami, psami i terenem :) ubraliśmy się w suknie i garnitury i ruszyliśmy samochodem do kościoła. Dojechaliśmy ż fotograf się spóźnił. Kościól był wyjątkowo mały .. pomieścił moze ze 30 osób a reszta w tym my musieliśmy smażyć sie na tym skwarze. Dodając do tego fakt iz wierząca nie jestem.. to była prawdziwa katorga.
Zostałam "zbesztana" przez równie ateistyczna istote zwaną Eldixem ze sie nie modle i nie klekam a ludzie patrza. Wspomniałam, ze tam wszyscy BARDZO wierzący?
ceremonia była zbyt długa słychac niczego nie było... reasumując - kościelne śluby nie są dla mnie :)

piątek, 3 czerwca 2011

Będzie Ślub i Wesele


Przez ostatni tydzień trwało podejmowanie decyzji w sprawie wyjazdu na slub i wesele do rodziny Eldixa na wieś. Decydentem w tej sprawie był nie kto inny tylko przeszły teść mój czyli Eldixowy ojciec. Codziennie zmieniał zdanie. Najpierw było "Nie wiem czy jedziemy" potem "Jedziemy! Oczywiscie ze jedziemy" następnie " Nie jedziemy szkoda kasy trzeba tysiaka im dać bo tak wypada..nie nie nie jedziemy" i tak w kółko!
W koncu oznajmił, ze decyzje ostateczna dostaniemy w czwartek (wczoraj), ale kiedy czwartek nadszedł zdziwiony stwierdził ze myslał ze ma czas do piatku (czyli dzisiaj dzień przed weselem!!)Nadszedł więc piątek i decyzji przez pół dnia brak...aż w końcu zadzwonił że jedziemy! Mam nadzieję ze przez noc zdania nie zmiani..ale to mozliwe w jego przypadku. Na wariata sie szykujemy bo ok 8-9 rano wyjazd. Ślub o 14.00, wesele o 15.00 aż do niedzieli... Cieszyłam się na nie nawet bardzo bo jak mówiłam na wsi nigdy nie byłam...ale przez marudzenie "teścia" moja radosć przegasła.. obecnie nie bardzo mam ochotę tam jechać (poza tym wszyscy mnie straszą ze oni tam wegetarian nie lubią :P ).

Poza tym... jakiś dziwny humor mnie dopadł. Po głowie chodzą mi raczej przykre myśli o tym jak Eldix spotykał się ze swoją ówczesna dziewczyna i ze mną w jednym czasie.. o tym w jaki okropny sposób się o tym dowiedziałam i o tym dlaczego ja jeszcze jestem z nim w związku??
Tak mnie napada czasami ostatnio... mało szczęśliwa się czuję, zrezygnowanie sięga zenitu i mam ochotę się popłakać..


Tym "optymistycznym" akcentem kończę wpis i wracam do palenia jednego za drugim papierosa i próby otworzenia piwa bez otwieracza za pomocą zapalniczki.. trudna sztuka, ale na piwo mnie naszło wiec się jeszcze pomecze przy tym.


Dobranoc.

Lynn

czwartek, 2 czerwca 2011

Matko..chrzestna!


Brak kupna sukienki spowodował dzisiaj konieczność zajścia do mojej matki chrzestnej z którą kontakt mimo tego ze mieszka ulice dalej się urwał na długie lata. Miałam mieszane uczucia idąc do niej... zawsze kiedy ja widzę (zwykle przypadkiem na ulicy) mam ochotę ją przytulić a potem dać jej w zęby (lub odwrotnie kolejność obojętna). Z jednej strony pamięta ze była "najukochańsza ciocia" ze poświęcała mi duzo czasu.. zabierała na spacery z naszymi psami (dzieki niej mam swoja sunie zreszta bo namówiła moją matke), mieszkałam z nia nawet przez któres całe wakacje i bylo swietnie.

Z drugiej strony mam swiadomosc tego co zrobiła i jakie przez nia problemy mam zarówno ja jak i moja matka. Wiem ze przez nia jest jak jest.... przyjaźniąc się z moją mamą ponad 30 lat namówiła ja na kredyt który moja zacna mamusia o złotym sercu oczywiscie wzięła i to pod hipotekę naszego mieszkania. Kredyt był ogromny a ja na oczy nie widziałam życiu większej sumy i co się stało? Kochana ciocia zabrała większość pieniędzy niby to na otwarcie własnego biznesu (z moja mama jako wspólniczką) i nigdy pieniedzy nie spłaciła. życia. Tak wiec az do tej pory zyjemy sobie z komornikami na głowie i wiszącą realną groźbą utraty mieszkania.

Mam dylemat bo mimo ze ciotke kocham i chciałabym spedzac z nia czas mam wyrzuty sumienia względem matki, bo czuje ze powinnam byc wobec niej lojalna i trzymac sie od chrzestnej jak najdalej...

W kazdym razie... sukienki pozyczyła. Pogadałysmy nawet chwile, mowila o tym jaka jest znerwicowana, mowila ze kasy brak ze wszystko sie sypie... i powiedziala zebym chociaz czasem wpadała.. no i pewnie wpadne. Chociazby po to zeby sukienki oddać po weselu na wsi.

Mam strasznie mieszane uczucia...:/

Pozdrawiam

Lynn


Ps. Zdjęcie obok z serii "u cioci na działce".

środa, 1 czerwca 2011

Dzień Duzych Dzieci


Dzień dziecka spedziliśmy praktycznie caly poza domem :) Przez wiekszą jego część uganialiśmy się za drobnymi prezentami (kilka chwil poświęcilismy na odwiedziny cmentarza i banku). Ja skończyłam z ksiązką, żelem z brylantyna do moich dzikich kłaków, wałkami :D i brązującym balsamem, a Eldix z okularami przeciw słonecznymi dwoma stówami od chrzestnej i nową myszką do komputera (taką do strzelanek - bo taka bardziej czuła i zabijać łatwiej;) )

Resztę dnia ..właściwie wieczora zamierzamy poświęcić na wspólne oglądanie filmów (mała modyfikacja rady MM :) ), jedzenie łakoci i moze nawet...rozmowe ?:P Trzeba rzeczywiście się wziać za ten "związek" bo sie coś sypać zaczyna... zastanawiam się dlaczego tylko ja widzę ze coś z "nami" nie tak... :( Ehh...

Tak czy siak...

Wszystkim duzym i małym dzieciom zycze miłej nocy :)

Lynn