
Jako że Eldixowi nie spieszy sie do pisania ze mną bloga ponownie piszę notkę ja:) Zdjęcie obok przedstawia naszego rudego kociara wyglądającego przez balkon i nie ma nic wspólnego z poniższą treścią:)
Na starym blogu pisaliśmy o tym co dzieje sie tak naprawdę miedzy nami niewiele, a to dlatego że jak juz wspomniałam mam pewne przypuszczenia, ze stary blog odwiedzali również "realni" znajomi i nie uśmiechało mi sie dzielić również z nimi problemami.
Nie pamiętam na jakim etapie skończyliśmy opisywać nasze "wspólne życie" więc w wielkim skrócie dla przypomnienia (pewnie kiedyś to rozwinę bardziej).
Jesteśmy parą prawie od trzech lat az do początku tego roku myślałam, ze jest to związek idealny.
Mało kłótni, dużo śmiechu i sławne "motyle w brzuchu". Początek, czyli pierwsze spotkania itp wydawał mi się wręcz bajkowy. Czułam, ze to ten wiedziałam, ze Eldix jest kimś w kim mogę się zakochać, ze może być tym jedynym. Z tego co mi mówi i pisał wynikało, ze on czuje to samo... ale niestety przyszedł dzień kiedy to moja wrodzona ciekawość wzięła górę i wyszło szydło z worka... Przez cały ten czas kiedy byliśmy razem czułam ze coś jest nie tak ze o czymś mi nie mówi a kiedy pytałam nie chciał odpowiadać... zawsze mówił ze to przeszłość a przeszłość mnie nie dotyczy...mówił ze rozdrapuje stare rany czym wywoływał u mnie wyrzuty sumienia i tłamsiło ciekawość, a szkoda bo gdybym tej ciekawości uległa nie stworzyłabym sobie nigdy wyimaginowanej rzeczywistości.
Szukałam, szukałam i sie doszukałam jakis czas temu wpisów Eldixa dotyczących jego byłych (o których jeśli w ogóle mi opowiadał kłamał) i o tym kim z początku ja dla niego byłam... nie... nie byłam tą jedyna wymarzoną i cudowna wobec której miał wielkie plany i wiązał przyszłość..niestety. Przez cale trzy lata mnie krótko mówiąc okłamywał ... i kiedy dokopałam się prawdy poczułam się jak zbity kapciem pies.
Obecnie dałam druga szansą zastrzegajac zeby wszystko co powinnam wiedziec powiedział, sprostował inne kłamstwa... i... druga szansę rowniez (juz po pierwszym tygodniu )skopał gdyz uprzejma koleżanka naświetliła mi inna sprawe w ktorej rowniez kłamał..
Nie jestem w stanie, chociaz bardzo bym chciała zaufać mu ponownie. Nie wiem co z tego dalej będzie i jaki jest sens istnienia zwiazku w którym nie ma ani grama zaufania.ż się na niego wkurzam...ale jestem z nim i nie wiem dlaczego. Prysła cała magia...
Tyle jeśli chodzi o obecna sytuację.
Pozdrawiam
Lynn
Zacznę od tego, że świetny pomysł na bloga a zarazem uporządkowanie swoich spraw i możliwość przemyślenia codziennych błędów czy uczuć. Ciężko skomentować to co napisałaś, to tak osobiste sprawy, że trudno czy doradzić, czy ocenić. Niemniej jednak chętnie będę Was odwiedzać a tym samym życzę powodzenia i mam nadzieję na poprawę nastrojów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz u mnie, a do książki Was (Cię bądź Eldixa, nie wiem kto pisał u mnie) serdecznie zachęcam. Zgadzam się, niezapoznanie się z Panem Cornwellem byłoby grzechem nie do wybaczenia. Mam nadzieje, że moją recenzją w jakiś sposób Cię zachęciłam :) Pozdrawiam serdecznie
Starałam się pisać w taki sposób zeby nasza sytuacja była w miarę zrozumiała a zarazem zeby nie wdawać się w szczegóły. Hmm.. może faktycznie troche zbyt osobiste sprawy opisuje, ale jak pisałam ma byc to próba "terapii":)
OdpowiedzUsuńDo książki przekonałaś mnie, Eldix woli filmy i ekranizacje..pochłaniaczem ksiazek jestem ja;)
Lynn
wiesz u nas też nie było kolorowo, kiedy wygra temat w ankiecie o moim wrogu nr 1 ( ankieta u mnie na blogu ), to opiszę kogoś, z kim K. też chyba wiązał plany ... a najbardziej boli to, że dopiero co urodziłam :( Ale dałam szansę, zaufać nie zaufam do końca nigdy i w sumie dobrze, bo ta panna wciąż się pojawia i znika :/ wrrr
OdpowiedzUsuńW tej ankiecie już głosowałam...właśnie na wroga nr. 1 ale większość woli pierwszy raz :(
OdpowiedzUsuńNie wiem czy już o niej kiedys nie słyszałam od Ciebie.
To ta sąsiadka? Czy coś pomyliłam?